BOINC i kilka życiowych rad
Czasem ludzie zadają mi pytanie dlaczego uczestniczę w projektach BOINC. Uczestniczę bowiem w Seti@home i Rosetta@home, należąc do teamu BOINC@Poland. Mówicie mi, że przecież szkoda na to procesora i, że i tak nic z tego nie mam. Otóż jesteście w błędzie! Mam! Czuję świadomość, że robię coś bezinteresownie dla świata. Na ścianę przykleiłem sobie certyfikat uczestnictwa w SETI i jestem szczęśliwy. W końcu nazbierałem w ten rok kilkanaście tysięcy punktów, a naprawdę trzeba sobie zasłużyć na te punkty. Spójrzcie tylko.
Polecam Wam, czytelnikom dołączenie się do BOINC. To naprawdę nic wielkiego. Na komputerze instaluje się mały program dostępny na każdy system operacyjny (w Ubuntu wystarczy jedno polecenie w konsoli), zakłada konta w projektach i już. Można sobie później ustawić zużycie procesora, warunki na jakich ma się włączać liczenie (np. jeśli odejdziesz od kompa i włączy się wygaszacz to program zaczyna liczyć). Naprawdę warto, bo cóż komputer ma do roboty jeśli na nim nic nie robicie? Tak przynajmniej mógłby sobie poszukać kosmitów, pomóc opracować nowe metody leczenia raka…