Nagrać swoje gitarowe brzdąkanie w warunkach domowych?
Otóż jako gitarzysta, któremu bardzo wiele brakuje, amator wręcz, choć są tacy, którzy mówią mi, że już i tak bardzo dobrze gram, postanowiłem napisać kilka porad dotyczących nagrywania swego brzdąkania na komputer. Są one całkowicie nieprofesjonalne, ale można wycisnąć dzięki nim całkiem niezłą jakość, a o to zwykle nam chodzi. Tak więc zapraszam do lektury, zakończonej moim nagraniem.
Zacznijmy od sprzętu. Nie wyobrażam sobie osoby nie mającej dobrego pieca, jeśli zabiera się za nagrywanie. To podstawowa sprawa, jak i z resztą gitara. Zacznijmy od nastrojenia. Najlepiej 'do flażoletów’, tak najdokładniej będzie chyba albo do stroika, ale większa satysfakcja samemu. Jedynie dźwięk 'e’ trza skombinować, albo stroić do kamertonu 'a’. Następnie odpalamy program do nagrywania. Audacity wystarczy, choć ja osobiście zaczynam stosować coraz częściej Cool Edit Pro 2.1, program idealny wtęcz do miksowania ścieżek. Musimy zaopatrzyć się także w mikrofon, nie żaden super jakiś, ludzie, naprawdę taki za 7 zł, najgorszy mikrofon wystarczy. Nie potrzeba lepszego, sam się o tym przekonałem.
Teraz może poruszę najważniejszą sprawę. Otóż w przypadku nagrywania akustycznej gitary lub klasycznej mikrofonik owy, mały, tani wkładamy bezwzględnie do pudła rezonansowego. Wielu powie, że mnie pogięło. Cóż to nie jest drogi sprzęt żeby zbierał jak marzenie. To tani mikrofon kierunkowy, trzeba mu pomóc, tak więc do środka pudła. W zasadzie wszystko gotowe. Można sobie testowo coś nagrać, należy pamiętać o uaktywnieniu wejścia mikrofonowego w systemie, w Windowsie jest to taki mały głośniczek w tray’u. Pewnie się cieszycie co za banały pletę. Dla wielu ludzi nie jest to wcale tak oczywiste;)
Z gitarą elektryczną sytuacja przedstawia się całkowicie inaczej. Gitarkę podłączamy sobie do pieca, po drodze do efektów jeśli chcemy i brzdąkamy. Robimy 'średnio głośno’, mikrofonem celujemy w sam środek głośnika. Powinien się on znajdować nie dalej niż kilka cm od głośnika. Niech będzie blisko, wycelowany w sam środek, to lepiej zbierze. Teraz należy zabrać się do samego nagrywania. Testujemy sobie czy wszystko działa jak powinno. Nagrywamy, do podkładu, z metronomem czy jakkolwiek. Po dokonaniu nagrania nadchodzi teraz etap bardzo istotny, niczym granie wręcz. Nakładamy bowiem na ścieżkę brakujące nam efekty. Ważny jest Reverb, bo nie każdy ma go w swoim piecu. Nadaje on przestrzeni, coś w stylu takiego niby-echa, jeśli nie macie tego w piecu to należy troszkę nałożyć. Właściwie nagranie gotowe. Ja zwykle nakładam jeszcze nieco delay’a, bo takowego nie posiadam w kostce, a uwielbiam ten efekt. W każdym razie jak kto woli, dajcie sobie ich do woli:)
Pora na zmiksowanie tego wszystkiego, bądź jednego nagrania do jednego pliku. Ustawiamy głośności, oryginały zapisujemy najlepiej do plików bezstratnych, najlepiej *.wav. Cóż zajmie może dużo, ale jakości nie stracimy. Następnie konwertujemy sobie do *.mp3 jeśli nas kusi, żeby zamieścić nagranie w Internecie. Pewnie liczycie się z rozmiarem piosenki. Ostatnio po głębszych analizach różnych formatów stwierdziłem, że mp’trójki strasznie niszczą dźwięk. Jeśli chcecie dać mniej niż 320 kbps to uważajcie, bo wasz ładny rezultat pracy może nie brzmieć tak ładnie jak oryginał.
Publikacja. Cóż. Napisałem kilka tych bzdurek, gdyż nie miałem czym poprzedzić wesołego nagrania, które chciałbym tu zamieścić. Ostatnio dużo grałem i ta piosenka wyjątkowo przypadła mi do gustu. Tak więc zapraszam do wysłuchania mojego wykonania „The Crush of Love” Joe Satriani’ego. Wyszło jako tako, najweselej, że się pomyliłem w samym środku, zapomniałem, że pewien kawałek trza powtórzyć i musiałem zasuwać to o oktawę niżej. Chyba tego nie słychać jak ktoś piosenki nie zna;) Ogólnie ją zmieniłem.
[audio:http://bolo666.ovh.org/wp/audio/the_crush_of_love_krzys_gra.mp3]
(jakość najlepsza: download)
Do nagrania natchnął mnie zupełnie nieświadomie Slavo, który na swym blogu zamieścił też jakieś nagrania coby sobie sprawdzić po latach jak kiedyś brzdąkało się na gitarce;)
Komentarz by joshka — 05/07/2007 at 22:16
bedę pierwsza :P znam to skądś, ale i tak sie nie zorientowałam że coś nie tak. tak to jest jak sie słuchu nie ma :P jak dla mnie booombaa xD
pozdrawiam:)
Komentarz by Michaszek — 06/07/2007 at 11:18
dobra Krzysiu powiem tyle, że z gitara elektryczna można sobie poradzić o wiele lepiej. po chuj sie az tak jebać. wystarczy gitara 2 kable i multiefekt. Takie coś bolkowe. i nagrywajac tym czyms odrazu pod kompa jest jakos o wiele lepsza niz nagrywajac tak jak ty to zrobiles. Multi efekt ma takie fajne symulacje piecowe, np brzmi ci jak perfekcyjnie nagrany 150W marshall lampowy. ha jestem fajniejszy ! :D BIG UP!! PULAP!
Komentarz by koras — 06/07/2007 at 14:42
Łe tam. Trzeba mieć najpierw multiefekt, a poza tym to gudłej jesteś xD
Komentarz by Artur — 08/07/2007 at 20:06
Do Michaszka:
Chyba coś Cię jebnęło koleś. Technika idzie do przodu, ale procesor nadal nie zastąpi brzmienia lampowego. po prostu nie uzyska tej głębi. tylko pytanie: czy zależy Ci aby było z ostrym przesterem czy żeby ten przester miał (jakże wytarte już słowo :( „duszę”. Bo zobacz sobie na czym opierają swoje brzmienie muzycy. Dlaczego mają Marshalle, Voxy, ewentualnie Fendery lampowe za grube pieniądze, skoro, jak twierdzisz, mogliby sobie bez problemu same kolumny wystawić??? Bo gdyby metallica czy jakkikolwiek inny zespół używający mocnych przesterów nagrywał wyłącznie na brzmieniach efektów (które modelują sam dźwięk – barwą nadal zajmuje się piec!!!), to ta muzyka nie miałaby kopa.
I tyle:-)
Komentarz by koras — 08/07/2007 at 23:16
Ano ano dobrze mówisz. Lamp nie zastąpi żaden elektroniczny układ. Uwielbiam piece lampowe, a szczególnie mój;) Michaszek to basista, więc się na gitarach elektrycznych za bardzo nie zna xD
Komentarz by Slavo — 11/07/2007 at 00:48
To na tym lampiaku nagrywałeś? Nieźle brzmi, ale jednak prawda jest taka, że obecnie jest możliwe zastąpienie brzmienia lampowego cyfrowym, sztucznie wytworzonym z różnicą niemożliwą do wychwycenia dla ucha człowieka. Ale nie schodzę na ten temat, bo kłótnie na różnych forach trwają lata.
Skąd żeś wziął podkład perkusji? Był w tym Cool Edit?
Pozdrawiam.
Komentarz by koras — 24/07/2007 at 10:44
Dorwałem z jakiejś strony z podkładami. Nie mam pojęcia jaki adres, bo trafiłem tam przez przypadek, ale pogooglaj coś w stylu: backing Satriani Crush of Love i znajdziesz;)
Komentarz by Slavo — 24/07/2007 at 20:00
Aha, czyli szukałeś dokładnie pod ten utwór ;)
Komentarz by mlody — 01/08/2007 at 13:06
co to za otwór? ja nagrywałem przez audacity i przez cool edit ale zawsze jakość hujowa…być moze dla tego ze podpinałem piec do kopma jeszcze przezx wyjscie line out. chyba bede musiał spróbowac przez mikrofon,, tak jak radzisz.
Komentarz by mlody — 01/08/2007 at 13:08
co to jest za utwór? świetne brzmienie gitarki…. z jakiego efektu korzystasz i jaki masz sprzęt? coprawda pare razy słychac pomyłke delikatną..ale nawet najlepszym gitarzystą sie to zdarza. ja nagrywałem rpzez audacity i cool edit i zawsze była słaba jakość , być moze dla tego ze piec podpinałem do kompa przez wyjście LIne out. spróbuje przez mikrofon tak jak radzisz. pzdr.
Komentarz by koras — 12/08/2007 at 22:10
The Crush Of Love – Joe Satriani ;)
Efekty? Distortion BOSS DS-1, Reverb i odrobinka cyfrowo nałożonego delaya. Ano skaleczyłem go, nie wyrabiam się jeszcze z szybkimi fragmentami;)