Rozwiązany dylemat natury muzycznej
Od dłuższego czasu zbieram sukcesywnie pieniądz na zakup procesora gitarowego BOSS GT-8 i właściwie znalazłem się już bardzo blisko celu. Jak to mawiają różni ludzie „lecę w cyfrę”, choć ja z tym zgadzać się wcale nie chcę. Szukam po prostu niezbędnego mi zestawu efektów za rozsądną cenę włączając w to wysoką wygodę obsługi. GT-8 poruszył mnie wiele miesięcy temu, zobaczyłem w nim rewelacyjny produkt wysokiej jakości, w rozsądnej cenie. Jak wielu gitarzystów wie w tym roku firma Roland wypuściła następcę ósemki, zachwalany GT-10. Z początku kompletnie go zanegowałem, stwierdziłem, że to kolejny taki sam multiefekt tyle, że w nowym, całkiem brzydkim opakowaniu, zachwalany z powodu swoich nikomu niepotrzebnych usprawnień. Dni kilka temu przekonałem się jednak, iż najprawdopodobniej jestem w błędzie.
Szukając próbek najnowszego dziecka Rolanda, zostałem niezwykle pozytywnie zaskoczony jakością dźwięku GT-dziesiątki. Funkcja loopera wydała mi się ucieczką od monotonnych domowych ćwiczeń, a port USB wydał się rozwiązaniem problemu komunikacji z komputerem (wejścia cyfrowego osobiście nie posiadam). Na dalszy plan zeszły naiwny wygląd i zbędna automatyka, pomyślałem, iż skoro dostaję dwuprocesorowy niemalże komputer o możliwościach identycznych jak legendarne kostki firmy BOSS powinienem zdecydowanie przemyśleć zaistniałą sytuację. GT-8, starszy brat dziesiątki wydał mi się choć zaiste piękny to wątły przy najnowszym modelu, a z resztą przecież wygląd i sposób działania kompletnie nie mają znaczenia jeśli chodzi o kreowanie pięknego, soczystego i subtelnego brzmienia gitary.
Nie jestem „w kropce”, znam swoją decyzję i wygląda na to, iż zbieranie kolejnych złotówek, miało będzie o wiele przyjemniejszy rezultat niż przypuszczałem. Wiem, że bloga czyta spora liczba gitarzystów – stąd pytanie, czy moja decyzja jest właściwa? Proszę tylko nie wspominać o cyfrowym zabijaniu duszy i o wyższości kostek, gdyż przy obecnym stanie techniki różnice nie są już zauważalne.
Keep on ROCKIN’ !
Comment by beata — 28/07/2008 at 17:24
propo moich ukochanych MySpaceowych angielskich tekstów w stylu właśnie „keep rockin”: dawaj linka do MySpace swojego (jeżeli wczoraj na Apocalyptice nie bredziłeś i rzeczywiscie masz profil lol)
Comment by koras — 28/07/2008 at 18:45
http://www.myspace.com/koras666 :)
Comment by Rege — 28/07/2008 at 21:00
Doceniam twoja determinacje w dazeniu do zdobycia ukochanego multiefektu ;)
Fajnie wiedziec ze komus taki drobiazg moze sprawic TAKA radoche :D
Comment by artur — 29/07/2008 at 22:14
pamiętaj że podstawą jest gitara i wzmacniacz, a brzmienie jakie uzyskujesz za pomocą procesora i tak w zależy od powyższych. Niemniej procesor to zawsze „wszystko w jednym”. Jeśli potrzebujesz wielu efektów, i bardzo chcesz mieszać a z kasą – wiadomo, to to jest właściwe rozwiązanie. Ja co prawda swojego korga (choć z gt-8 nieporównywalny (dla nieuświadomionych – dużo bardziej gówniany)) sprzedaję, ale ja to ja, nieco inne rejony muzyczne penetrujemy :D
Pozdrawiam :)